Wielu komentatorów zastanawia się, czy nadchodzący czas przyniesie Polakom realną szansę na umocnienie pozycji w Europie i na arenie światowej. Na horyzoncie pojawia się widmo powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu, który w poprzedniej kadencji stawiał na hasło „America First” i silnie wspierał kraje Europy Środkowo-Wschodniej w opozycji do dominującej roli Niemiec. Jednocześnie węgiel – surowiec, na którym Polska leży, a który w ostatnich latach spychany był w cień przez „zieloną politykę” – znów może zyskać na znaczeniu. Czy tym razem potrafimy wykorzystać tę okazję, czy znów okaże się, że zabrakło nam silnego lidera i spójnej wizji?
Spis Treści
Trump znów na horyzoncie – polityczna zmiana w USA?
Donald Trump, niezależnie od sympatii czy antypatii, był postacią, która potrafiła wstrząsnąć międzynarodową sceną polityczną. Dla wielu Polaków jego zwycięstwo w wyborach sprzed lat wiązało się z nadzieją na wzmocnienie sojuszu transatlantyckiego oraz odejście od „niemieckiego dyktatu” w Unii Europejskiej. Jeśli Trump ponownie sięgnie po władzę, istnieje szansa na powrót do ostrej retoryki wobec Brukseli i większą otwartość na suwerenność energetyczną krajów środkowoeuropejskich.
Jednak polityka to nie tylko gesty. Trzeba pamiętać, że nawet za rządów Trumpa Amerykanie kierowali się przede wszystkim własnym interesem gospodarczym i strategicznym. Współpraca z Polską była dla nich korzystna, dopóki służyła budowaniu wpływów USA w regionie. Powrót Trumpa może więc oznaczać wzmocnienie pozycji Polski – o ile będziemy mieć lidera zdolnego „ugrać” coś w tej rozgrywce.
Węgiel: renesans czy gra pozorów?
Od dekad powtarzamy, że polska gospodarka „stoi na węglu”. Mamy ogromne zasoby tego surowca, jednak unijne regulacje klimatyczne, a często i brak konsekwentnej polityki rządu, sprawiały, że górnictwo systematycznie wygaszano. Zamykano kopalnie, likwidowano chodniki, a jednocześnie Niemcy – oficjalnie deklarujący wyjście z węgla – zabezpieczali sobie koncesje w Polsce na wypadek nagłej zmiany kursu energetycznego.
Jeżeli Trump wróci do Białego Domu, a globalny kryzys energetyczny się pogłębi, może się okazać, że węgiel zacznie wracać do łask. Pytanie tylko, czy polskie złoża będą w stanie dostarczyć surowca na tyle szybko i w takiej ilości, byśmy mogli na tym skorzystać gospodarczo i politycznie. Bo jeśli nie, to nasi sąsiedzi – na czele z niemieckimi firmami – będą pierwsi w kolejce, by eksploatować nasze bogactwa.
Europa na rozdrożu: co zrobią inni gracze?
Nie zapominajmy, że powrót Trumpa i zawirowania wokół węgla nie dotyczą tylko Polski. Cała Europa stoi przed wyborem: dalsze dążenie do neutralności klimatycznej czy raczej zabezpieczenie swojej suwerenności energetycznej. Coraz więcej krajów, takich jak Węgry Viktora Orbána czy Włochy rządzone przez Giorgię Meloni, deklaruje gotowość do pójścia pod prąd wobec brukselskich dyrektyw.
Polska, choć geopolitycznie odgrywa ważną rolę, nie ma na tę chwilę polityka pokroju charyzmatycznego Orbána czy Meloni. Owszem, Donald Tusk ma rozpoznawalność w Europie, lecz część społeczeństwa widzi w nim człowieka Berlina, a Jarosław Kaczyński, przez swój styl politykowania, zraża do siebie nawet potencjalnych sojuszników. Gdzie tu miejsce na zbudowanie silnej koalicji państw „wolnościowych” czy konserwatywnych, które mogłyby skutecznie postawić się dominującej w Unii roli Niemiec czy Francji?
„Nowy ład” w Europie – iluzja czy szansa?
Hasło „nowy ład” nabrało rozgłosu zwłaszcza w kontekście zmian politycznych we Włoszech i na Węgrzech. Wyobrażano sobie, że jeżeli w kolejnych krajach do władzy dojdą rządy „eurosceptyczne” lub „konserwatywne”, to Bruksela będzie musiała ustąpić. Jednak polityka to gra sił i interesów: Unia Europejska pozostaje potężną machiną, która potrafi skutecznie naciskać na niepokorne państwa, chociażby poprzez blokowanie funduszy czy grożenie sankcjami.
Bez silnego polskiego lidera i jasno sformułowanej wizji nasza rola w „nowym ładzie” może ograniczyć się do statystowania. Możemy czekać na decyzje podjęte w Berlinie, Rzymie czy Waszyngtonie, nie mając realnego wpływu na to, jak finalnie ukształtuje się układ sił w Europie.
Energetyczna suwerenność: słowo klucz czy pusty slogan?
Wszyscy mówią o suwerenności energetycznej, ale mało kto wyjaśnia, co to tak naprawdę znaczy w kontekście polskich realiów. Jeśli wracamy do węgla, musimy mieć plan na unowocześnienie wydobycia i wykorzystania go w sposób przyjazny środowisku. Jeśli stawiamy na OZE, potrzebujemy innowacyjnych rozwiązań i krajowych firm zdolnych konkurować z niemieckimi czy chińskimi potentatami.
W praktyce oznacza to konieczność jasnej strategii, która nie zmieni się przy każdej rotacji rządu. Brak wspólnego frontu politycznego sprawia, że każdy kolejny gabinet zmienia priorytety, a kluczowe decyzje odwlekane są w nieskończoność. Czy w takiej sytuacji jesteśmy w stanie stać się niezależnym graczem na rynku energii, a zarazem wykorzystać szanse płynące z ewentualnego zwrotu globalnej polityki pod rządami Trumpa?
Brak lidera: największa bolączka Polski
Zdaniem wielu obserwatorów polska scena polityczna cierpi na dotkliwy deficyt przywódców. Politycy często odgrywają rolę „podwórkowych kundelków”, jak określają to niektórzy publicyści – obrzucając się oskarżeniami, donosząc na siebie do Brukseli czy szukając wsparcia w Berlinie bądź Waszyngtonie. W efekcie trudno wypracować spójne stanowisko na arenie międzynarodowej.
Potencjalny powrót Donalda Trumpa, owszem, otwiera przed Polską pewne drzwi – ale kto przez nie przejdzie? Włochy mają Giorgię Meloni, Węgry – Viktora Orbána, a my? Wciąż nie widać w Polsce polityka, który potrafiłby zjednoczyć różne frakcje i zbudować poważną, długofalową strategię.
Czy rzeczywiście zmarnujemy kolejną okazję?
Nasza historia pełna jest momentów, w których mieliśmy olbrzymi potencjał, lecz brak spójnego działania sprawiał, że ostatecznie staliśmy się ofiarą silniejszych i lepiej zorganizowanych graczy. Teraz, gdy świat może stanąć w obliczu drastycznej zmiany politycznej i gospodarczej – z rosnącym znaczeniem Chin, możliwym zwrotem w USA i kryzysami w Europie – Polska mogłaby odegrać znacznie większą rolę.
Odpowiedzialność spoczywa jednak na elitach politycznych. Czy zdołają przezwyciężyć własne ambicje i partyjne interesy, by wreszcie określić priorytety w dziedzinie energetyki, obronności czy polityki zagranicznej? Jeśli nie, to i tym razem potencjał Polski pozostanie w sferze marzeń.
Wnioski: kluczowe pytania bez odpowiedzi
- Czy zdołamy wykorzystać ewentualny powrót Trumpa do Białego Domu, by wzmocnić swoją pozycję w Europie?
- Czy węgiel rzeczywiście wróci do łask, a Polska stanie się energetycznym „tygrysem” regionu?
- Czy doczekamy się silnego przywódcy, który postawi na nasz narodowy interes i zdobędzie poparcie społeczne, by realizować trudne, ale konieczne reformy?
Jeśli na większość z tych pytań odpowiemy negatywnie, oznaczać to będzie, że kolejna dziejowa szansa przejdzie nam koło nosa. I znów będziemy musieli oglądać się na Berlin, Brukselę czy Waszyngton, licząc, że w międzynarodowym układzie sił „damy radę” – zamiast samodzielnie kreować naszą przyszłość.
żrdło reportarzu youtube kanał: GadowskiTV
Ten post na temat edukacji jest naprawdę fascynujący i zawsze polecam Twoją stronę., Dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami na temat technologii i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły., Twoje spojrzenie na zdrowia jest naprawdę fascynujący i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły., Uwielbiam czytać Twoje posty na temat historii i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły., Twoja pasja make technologii naprawdę przebija się przez ten post i zawsze polecam Twoją stronę..